„Sople płaczą na ulicy Wawelberga” – 30', 2000, reż. Maria Dłużewska

Historia rodzin Wawelbergów i Rotwandów, zasymilowanych rodzin żydowskich, zasłużonych dla Warszawy.
Prapradziadek Hipolita był tragarzem. Pradziadek Henryk zaś - sprzątaczem. Sprzątając nocą biura, na księgach buchalteryjnych uczył się czytać i pisać. Dzięki temu mógł odmienić swój los i dać początek rodzinnej fortunie. Jego syn Hipolit był już bardzo bogaty. Razem z żoną Ludwiką założył fundację, której celem było wspomaganie ubogich, zwłaszcza dzieci - żydowskich i polskich. Syn Wacław kontynuował ich dzieło. Budowali domy dla ubogich rodzin szpitale, ochronki, żłobki, stołówki dla biednych, szkoły i warsztaty, w których młode dziewczyny mogły zdobywać zawód. Dzięki nim tysiące ubogich dzieci kształciły się, wyjeżdżały na letnie kolonie, znajdowały pomoc w potrzebie. A do tego sumptem Hipolita ukazywały się tanie wydania utworów Henryka Sienkiewicza, Bolesława Prusa, Elizy Orzeszkowej, by mogli sobie na ich lekturę pozwolić także niezamożni. Dla swoich idei Hipolit pozyskał wspólnika, bankiera Stanisława Rotwanda i razem utworzyli Szkołę Techniczną Inżynieryjną. Jej studenci i absolwenci do dziś z dumą mówią o sobie: wawelberczcy.  Kiedy Hipolit Wawelberg zmarł, Orzeszkowa pisała o jego niezwykłej dobroci wynikającej z przepełniającej go miłości. Sienkiewicz zaś przedstawiając jego dokonania podkreślał, że z prywatnych środków starał się zaspakajać ciężkie i kosztowne potrzeby społeczne, odciążając kasę biednego miasta, że z własnej woli wszedł do grona kilku lub kilkunastu - jak ich nazwał - skarbników narodu i był z nich najhojniejszy. W 1939 roku syn Hipolita, Wacław, wraz z żoną i synem Hipolitem opuścił Warszawę. Rosjanie ze Lwowa wywieźli całą rodzinę na Syberię. Wacławowi nie udało się dostać do armii Andersa. Ale kiedy został mianowany mężem zaufania ambasady polskiej na obszar Tobolska, założył ochronkę, dom starców oraz szkołę dla Polaków, którzy wyszli z więzień i obozów. Po wojnie Wawelbergowie wrócili do Warszawy. Część ich majątku i budynków, które wznieśli, legła w gruzach a nowa władza wyzuła ich ze wszystkiego. Taki los podzielili także Rotwandowie. Hipolit uległ ojcu, który nie mógł znieść nowej rzeczywistości, i zaakceptował jego chęć opuszczenia Polski. Dziś takich dobroczyńców już nie ma. I niewielu jest takich obywateli. W filmie losy i dokonania Wawelbergów i Rotwandów wspominają: Wacław Wawelberg, krewna obu rodzin - Hanna Szebko, synowa Stanisława Rotwanda - Maria, mieszkanki domu Fundacji Wawelbergów przy dawnej ul. Wolskiej - Felicja Sacharow i Henryka Ślusarczyk i wawelberczycy - Jan Nasiłowski, Eligiusz Bruliński i Stanisław Henning.

 

Sople płaczą na ulicy Wawelberga / Icicles Weep on Wawelberg Street – 30', 2000, dir. Maria Dłużewska

The story of the Wawelberg and Rotwand families, assimilated Jews, of much merit for Warsaw. The great-great-grandfather of Hyppolite was a porter. Great-grandfather Henryk – a cleaner. Cleaning offices at night, he used ledgers to learn to read and write. That is how he could begin to alter his fate and start on the family fortune. His son Hyppolite was already very rich. With his wife Ludwika they formed a foundation to help the poor, especially children, Jewish and Polish. Their son Wacław carried on their work, building homes, hospitals, orphanages, nurseries, soup kitchens, schools and workshops, where young girls could learn a trade. Thanks to them thousands of poor children could gain an education, go on summer holidays and find support in need. Moreover, Hyppolite sponsored the publication of cheap editions of prominent Polish writers such as  Henryk Sienkiewicz, Bolesław Prus and Eliza Orzeszkowa, so that people of modest means could afford to read them. Hyppolite shared his ideas with his business partner, banker Stanisław Rotwand and together they founded the Technical and Engineering School. Its students to this day call themselves ‘Wawelbergians’. When Hyppolite Wawelberg died,  Orzeszkowa wrote of his extraordinary goodness that came from the love that filled him. Sienkiewicz underlined that he used private resources to finance various social projects, taking some of the burden off the municipal coffers, and that of his own will he had become one of the nation's most generous treasurers. In 1939 Hyppolite's son, Wacław, left Warsaw with his wife and son Hyppolite. From Lvov, Russians transported the whole family to Siberia. Wacław failed to join the army of General Anders. But when he was nominated intermediary of the Polish Embassy for the Tobolsk area, he founded an orphanage, an old people's home, and a school for Poles leaving prisons and POW camps. After World War II, the Wawelbergs returned to Warsaw. Part of their property and the buildings they had raised were in ruins, and the new authorities stripped them of everything. The Rotwands met with the same fate. Hyppolite surrendered to his father, who could not stand the new reality, and agreed to leave Poland. Today such benefactors are no more. And there are few such citizens.

In the film, the stories of the Wawelberg and Rotwand families are told by Wacław Wawelberg,  Hanna Szebko – a cousin of both families, daughter-in-law of Stanisław Rotwand – Maria, the inhabitants of the house of the Wawelberg Foundation  - Felicja Sacharow and Heryka Ślusarczyk, and ‘Wawelbergians’ Jan Nasiłowski, Eligiusz Bruliński and Stanisław Henning.

 

Media Kontakt, ul. Wilcza 12 C, 00-532 Warszawa, tel. +48 22 627 28 31, fax. +48 22 622 60 13
design©pixele.net